Tytuł: Hopeless
Autor: Colleen Hoover
Liczba stron: 384
Wydawnictwo: Otwarte
Tłumaczenie: Piotr Grzegorzewski
Hopeless jest jedną z niewielu książek, która doprowadziła mnie do tylu emocji! Śmiałam się, płakałam, złościłam i nie dowierzałam. Faktem jest to, że udało mi się przewidzieć kilka sytuacji, a nawet więcej niż kilka, lecz cała masa mnie zaskoczyła. Hopeless mogę zaliczyć do grona dzieł, dla których byłam gotowa poświęcić noc, by tylko dotrzeć do zakończenia.
Jest wiele dzieł o miłości szczęśliwej czy tragicznej i wydaje się, że wszystko zostało już opowiedziane, ale po przeczytaniu Hopeless zrozumiemy, że tak nie jest. Autorka pokazuje nam coś nowego, a zarazem to wszystko, co już było, ukazuje w piękniejszej, znacznie lepszej odsłonie.
Historia Sky pochłonęła mnie znacznie bardziej, niż się spodziewałam. Już po pierwszym rozdziale następuje retrospekcja, dzięki której cofamy się o dwa miesiące, dwa miesiące, w ciągu których życie tej młodej dziewczyny zmieniło się o 180 stopni.
Siedemnastoletnia Sky, jako mała dziewczynka została adoptowana przez Karen, wegetariankę uważającą telewizje, internet czy nawet telefon za zbyteczne zło, a do wszystkiego dochodzi szkoła! Jej jedynym kontaktem ze światem była Six — energiczna i zbuntowana, najlepsza przyjaciółka. Razem zapraszały do swoich pokoi chłopaków, by doznać pierwszych pocałunków czy zbliżeń, aby po wszystkim oglądać filmy i zajadać się lodami. Jednak wszytko się zmienia, gdy Sky spotyka Deana Holdera. Chłopak dorównuje jej złą reputacją, wzbudza emocje, jakich dotąd nie znała i ożywia wspomnienia, o których wolałaby zapomnieć. Gdy poznają się bliżej Sky odkrywa, że Holder nie jest tym, za kogo go uważała i zna ją lepiej, niż ona sama siebie.
Hopeless nie jest książką wysokich lotów i zalicza się do grona new adult, a ponadto widnieją na niej cztery strony opinii czytelników, ale sprawiła, że jestem zła na siebie. Lektura od kilku, jak nie kilkunastu miesięcy leżała na półce i nie miałam zamiaru jej czytać, ale ostatnio na nią spojrzałam i przeczytałam jedną stronę, a następnie kolejną i następną. Nim się spostrzegłam byłam na jej końcu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz